Przeczytałem wzruszające wspomnienia o profesorze Andrzeju Daszewskim na stronie internetowej Centrum. Na facebooku znalazłem poruszający tekst Jacka Kucego. Podobnie jak Jacek, uważam, że prof. Daszewski mocno wpłynął na moje życie, a wszystko dzięki jednemu spotkaniu wiosną 1985 r.
Zagłębiony wówczas w testowanie przydatności metod geofizycznych w badaniu prahistorycznych kopalń krzemienia, usłyszałem od Bogdana Żurawskiego uwagę: czemu nie spróbujesz tego w Egipcie? Pomyślałem: a właściwie, czemu nie? Krystyna Polaczek umówiła mi termin spotkania z dyrektorem Stacji. Powiedziałem pokrótce co robię i ku mojemu zdziwieniu, prof. Daszewski zainteresował się pomysłem. Zgodził się, ze metody nieinwazyjne mają duży potencjał badawczy. Moim udziałem w badaniach zainteresował prof. Myśliwca, który właśnie obejmował misję Tell Atrib. Następnego roku wciągnięty zostałem na listę uczestników misji w Naqlun, a w kolejnym roku pojechałem do Sakkary w ramach pierwszego sezonu badań prof. Myśliwca.
Trzy wyjazdy w latach osiemdziesiątych spowodowały, że wszedłem w krąg współpracowników Stacji (przemianowanej w międzyczasie na Centrum). A to z kolei zaowocowało pracą etatową dla Centrum w latach 1995-2000 i największą przygodą mojego życia, jaką było prowadzenie placówki w Kairze. Pobyt w Egipcie stworzył mi znakomitą okazję wpierw do promocji metod geofizycznych w środowisku egiptologów, a następnie do nawiązania współpracy, która zaowocowała wielu dziesiątkami projektów badawczych, realizowanych po dziś dzień. Dał też mi i mojej żonie okazję do wielu niezwykle miłych spotkań z prof. Daszewskim, z których najbardziej utkwiło mi w pamięci to pierwsze, gdy – znając z autopsji marzenia Polaka przesiedlonego do Kairu, wręczył mi niczym pałeczkę w sztafecie potęzny kawał suchej krakowskiej.
A wszystko – jak napisałem w pierwszym akapicie: dzięki jednej decyzji z wiosny 1985 r. Jest za co być wdzięcznym!
Tomasz Herbich