„Zanim przybyłem do Mariny nie było tu nic”. To zdanie wypowiedziane przez Profesora Wiktora Andrzeja Daszewskiego najdobitniej opisuje rzeczywistość.
To On odkrył to wspaniałe starożytne miasto, wydobył na światło dzienne, przywrócił światu. Ono zaś pozostawiło niezatarty ślad na Jego osobowości i życiu. Zawsze o nim mówił, wspominał, odnosił do niego najróżniejsze sprawy. Z Marina el-Alamein przede wszystkim nam się kojarzy, w każdym razie nam wszystkim, którzy mieliśmy to szczęście tam Go naprawdę poznać, chociaż przecież spotykaliśmy się wcześniej, z Nim tam pracować i uczyć się od Niego. On pokochał Marinę, badał, studiował, chwalił, promował, my dzieląc tę fascynację naszym skromnym wkładem staraliśmy się pomagać. Nie byłoby Mariny bez Profesora i nie byłoby też wielu malowniczych życiorysów grupy szczęśliwców.
Był światowym naukowcem, o nieograniczonych horyzontach, a zarazem z każdym rozmawiał w „jego języku”. Zaszczytem było pracować z Profesorem. Jego obecność odczuwaliśmy w różnych miejscach. Myśmy pomagali dbać o Marinę, On się nami opiekował i doradzał. Jego nazwisko otwierało drzwi w muzeach i uniwersytetach w każdym kraju. Dzisiaj piszą do nas zasmuceni włoscy profesorowie, egipscy archeolodzy z Mariny i dawni pracownicy, Beduini z pobliskich wiosek. Rozmawiał z nimi po beduińsku, szanował ich i ich pracę.
Zawsze pamiętał o wszystkich, z którymi pracował. Przed świętami spieszyliśmy się uprzedzić Go zanim On, słynny profesor pierwszy zadzwoni z życzeniami. „Wiesz, niesamowita sprawa, nowy rok nadchodzi”.
Grażyna Bąkowska-Czerner i Rafał Czerner