Pani Profesor
Na postać pani Profesor składają się wspomnienia wielu osób i z tej mozaiki wyłania się człowiek prawy, szczery, głęboko zaangażowany w pracę, inteligentny, z ujmującym dystansem do siebie i po prostu przyzwoity.
Taką zapamiętałam panią Profesor, pisząc u niej pracę magisterską i uczestnicząc w pracach cypryjskiej i egipskiej misji, w których to ona „matkowała” wszystkim, zarówno członkom misji, jak i studentom. To było rozumne matkowanie, przywołujące do porządku w razie potrzeby, ciepłe i opiekuńcze, wspierające, gdy młodzi rozwijali skrzydła, może czasami nawet za bardzo, ale z Ikarami niełatwo dyskutować…
Wielu z nas, z osobna, wie też, że była tarczą, opiekunem i orędownikiem. Moim na pewno. A najbardziej wtedy, gdy stwierdzając, że czas na „polową” emeryturę, uznała mnie za swoją godną następczynię w misji pracującej w Marina el-Alamein w Egipcie. To było wyzwanie, a pani Profesor ani przez chwilę otwarcie nie wątpiła, że wbrew rozmaitym przeszkodom – dam radę. To był olbrzymi kredyt zaufania i myślę, że pani Profesor się nie zawiodła.
Pani Profesor zbyłaby te słowa z właściwym sobie ironicznym dystansem i z nieodłącznym papierosem skierowała rozmowę na inne, ciekawsze tory… Niech więc i tak będzie, niech w pamięci niezmiennie pozostanie serdeczna, czasem inteligentnie złośliwa, ciekawa ludzi, kształtująca na lata ten nasz mały świat archeologii śródziemnomorskiej.
Iwona Zych