Mahmoud El-Tayeb (1957–2024). Wspomnienie Artura Obłuskiego

Właściwie to nie wiem, jak zacząć. Zazwyczaj wołaliśmy do siebie po sudańsku „Ya shaab”, podkreślając nasze młode lata i tężyznę fizyczną. Ja do Ciebie „Ya sheikh”, a Ty do mnie „cześć, grzybie”. Nie wiem, jak się zaczyna listy w zaświaty.

Zadawanie pytań o sens zdarzeń, których nikt w historii ludzkości nigdy nie wytłumaczył? Ale po co.

Mogę tylko napisać, kim byłeś dla mnie i dla wielu osób z Centrum i poza nim. Choć nie wiem, czy by mi życia starczyło, żeby to wszystko opisać.

Po pierwsze, byłeś świetnym naukowcem i nauczycielem. Wniosłeś, początkowo z Patricem Lenoble, swoim nauczycielem, którego zawsze ciepło wspominałeś, nową perspektywę w badaniach nad okresem wczesnej Makurii, jednym z okresów transformacji państwowości na terenie Sudanu. Później, już samodzielnymi badaniami wykopaliskowymi elitarnych cmentarzy w Jebel Ghaddar, Hammur i wreszcie w Twojej ukochanej Zumie i Tangassi, dostarczałeś nowych argumentów na ewolucyjny charakter zmian pomiędzy Meroe a Makurią. Twojego autorstwa, zresztą, był i tytuł, i projekt „MtoM – Meroe to Makuria”. Spędziliśmy wiele godzin, dyskutując, czy jednak nie było pewnych zmian migracyjnych. Ale na jakiś czas musimy te dyskusje zawiesić. W ostatnich latach byłeś w światowej nubiologii liderem badań nad okresem wczesnych królestw nubijskich i na długie jeszcze lata nim z pewnością pozostaniesz.

Zostawiłeś po sobie, zarówno w Polsce, jak i Sudanie, liczne grono studentów i naukowców, którzy dzięki Twojej wyrozumiałości, dobroci i opiekuńczości będą kontynuować Twoją pracę nad stworzeniem jak najpełniejszego obrazu historii Nubii i Sudanu i jego zrozumieniem.

Dla polskiej nubiologii jesteś Ojcem Założycielem i jej fundamentem. Z wyjątkiem być może Michałowskiego i Stefana (choć myślę, że ten by zaprzeczył), nie ma żadnego polskiego badacza związanego z Doliną Środkowego Nilu, który może powiedzieć, że nic Tobie nie zawdzięcza. Współczesny świat i nasze własne ambicje pchają nas do chwalenia się naszymi osiągnięciami, żeby mieć większą szansę na zdobycie grantów i zainteresowania archeologią wśród szerokiej publiczności. Ale to Twoja praca, niezauważana na pierwszych stronach portali czy plebiscytach, stoi u podstaw naszych sukcesów. Na pewno mojego. To Ty mnie przekonałeś, żebym nie przejmując się trudnościami, wrócił do archeologii na „pełen etat” i porzucił satysfakcjonującą, jakby nie było, posadkę w administracji publicznej. Zabrałeś mnie do Zumy w 2004 roku, spędziłem w Sudanie wówczas ponad pół roku i od tego czasu to mój drugi dom. Pokazałeś mi prawdziwą duszę Sudanu i piękno ludzi, które nie były dostępne w ekspedycjach zorganizowanych jak obozy najemników. To Ty pomogłeś mi przekonać Sudan, że może warto we mnie zainwestować i pozwolić mi pracować samodzielnie i to jeszcze na jakim stanowisku! Tylko dzięki tym szansom, które mi stworzyłeś, jestem tam, gdzie jestem. Nigdy Ci tego nie zapomnę, ani ja, ani inni polscy nubiolodzy.

To wszystko jest tylko wierzchołkiem góry, góry dobroci, którą bezinteresownie się z nami wszystkimi dzieliłeś. Nie chciałeś w zamian nic, może czasem poza przysługą taką i tylko po to, żeby pomóc innej osobie. Dla mnie jesteś najlepszą, najbardziej wartościową, najbardziej ludzką osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Jesteś uosobieniem człowieczeństwa w pełnym tego słowa znaczeniu. Nigdy w nas nie wątpiłeś, a mnie zawsze wspierałeś, choć czasem miałeś inne zdanie i je wyrażałeś. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę.

O takich osobach jak Ty, które wiele lat spędziły na emigracji mówi się: „pół Polak, pół Sudańczyk”. W Twoim przypadku można było stwierdzić, że miałeś dwie dusze: sudańską i polską, byłeś pełnokrwistym Polakiem i Sudańczykiem jednocześnie. Twoje poczucie humoru, temperament pojawiający się wtedy, kiedy trzeba, a nie wtedy, kiedy nie; Twój śpiew, Twoje opowieści, Twoja mądrość, umiejętność przystosowania się do warunków łatwych i trudnych; Twój altruizm; Twoja dobroć, Twoja bezinteresowność; Twoja opiekuńczość powinny być wzorem dla nas wszystkich.

Kiedy widziałem Ciebie po raz ostatni, kiedy dość niespodziewanie zgolono Ci wąsy, których Ci zawsze zazdrościłem (i Afro też, ale mówiłeś mi wtedy: „Coś Ty! Nie wiesz, ile w tym się piasku na wykopaliskach zbiera”), po raz pierwszy zobaczyłem uderzające podobieństwo do posągów Taharki. Dokładnie te same rysy.

Mahmoudzie, tak jak ten napatański władca podbijał wszystko, co spotkał na swojej drodze, tak Ty podbijałeś serca wszystkich, których spotkałeś. Bez wyjątku.

Dla mnie, jeśli spojrzy się obiektywnie, jesteś osobą, której polska nubiologia zawdzięcza najwięcej, ponieważ dołożyłeś każdemu z nas choć jedną cegiełkę do tego sukcesu, a mi go właściwie wystawiłeś. Dlatego pozwól nam, żebyśmy nazwali Stację Badawczą w Chartumie Twoim imieniem.

Nie mogę się pogodzić i nie przyjmuję tego, że gdzieś tam sobie poszedłeś. Więc pozwól, że co jakiś czas do Ciebie coś tam napiszę. A no i musimy przecież dokończyć Twoje wykopaliska przy Jebel Ghaddar, więc się szykuj!

Artur Obłuski